Wiadomości

Policjanci wyjaśnili sprawę postrzelenia psa z łuku.

Data publikacji 26.02.2015

Mężczyzna, który 26 lutego br. zranił psa strzałą z łuku w rejonie Wiczlina, sam zgłosił się do komisariatu w Chyloni i wyjaśnił jak doszło do zdarzenia. Przesłuchany łucznik opisał, że podczas treningu strzeleckiego z końskiego siodła, w pobliżu stadniny, doszło do nieszczęśliwego wypadku, ranny został pies właściciela stadniny. Mężczyzna wskazał też, że wraz z właścicielem psa próbował odnaleźć ranne zwierzę, natychmiast po informacji medialnej dotyczącej tej sprawy nawiązał kontakt z Policją.

Mężczyzna, który 26 lutego br. zranił psa strzałą z łuku w rejonie Wiczlina, sam zgłosił się do komisariatu w Chyloni i wyjaśnił jak doszło do zdarzenia. Przesłuchany łucznik opisał, że podczas treningu strzeleckiego z końskiego siodła, w pobliżu stadniny, doszło do nieszczęśliwego wypadku, ranny został pies właściciela stadniny. Mężczyzna wskazał też, że wraz z właścicielem psa próbował odnaleźć ranne zwierzę, natychmiast po informacji medialnej dotyczącej tej sprawy nawiązał kontakt z Policją.

Od 26 lutego br. policjanci z Chyloni pracowali nad sprawą zranienia psa strzałą z łuku. Ranne zwierzę zostało odnalezione w lesie przez postronnych świadków, trafiło do lecznicy weterynaryjnej. Funkcjonariusze prowadzili postępowanie z ustawy o ochronie zwierząt, poszukując osoby strzelającej z łuku. 

2 marca po medialnych publikacjach dotyczących zdarzenia, do komisariatu w Gdyni Chyloni zgłosił się 48-letni mieszkaniec Gdańska, który zranił psa. Mężczyzna podczas przesłuchania opisał przebieg zdarzenia, wskazując, iż w czasie kiedy trenował strzelanie z łuku podczas jazdy konnej, oddał jeden niekontrolowany strzał, który zranił psa. Łucznik dodał, że pies, który należał do właściciela stadniny spłoszył konia strzelca, co doprowadziło do wypadku. Miejsce, w którym doszło do postrzału jest bardzo trudno dostępne dla osób postronnych, 48-latek trenując strzelectwo zwracał na to baczną uwagę, aby nikt, nawet przypadkiem, nie znalazł się w zasięgu jego strzał. 

Po niefortunnym strzale, wraz w właścicielem psa podjął nieudaną próbę odnalezienia rannego zwierzęcia. Na Policję zgłosił się z zamiarem wyjaśnienia sprawy. Właściciel psa również został przesłuchany przez śledczych, potwierdził, że zdarzenie nie nosiło cech znęcania się nad psem. Policjanci ocenili zaistniałe zdarzenie jako nieszczęśliwy wypadek, w oparciu o jednoznaczne okoliczności pochodzące od przesłuchanych mężczyzn.

Powrót na górę strony